Waiting for catastrophes, imagine when they scare me
Into changing whatever it is I am changing into...
Niemal cały dzień spędziła na dywanie, co chwilę
zmieniając pozycję. Kiedy nie patrzyła się bezmyślnie w sufit, siedziała po
turecku i przerzucała ich wspólne zdjęcia z miejsca w miejsce.
Telefon dzwonił co jakiś czas, aż w końcu nawet on
nie wytrzymał i bateria uległa wyczerpaniu. Na blatach w kuchni zbierał się
kurz, lodówka zatęskniła za dotykiem czyjejś dłoni i żałośnie buczała. Emilia
żywiła się rozpaczą i powietrzem. Gdyby jednak naładowała baterię, wiedziałaby,
że dzwoniono do niej z pracy oznajmić, że już od dawna tam nie pracuje z powodu
nie pojawienia się na wyznaczonej zmianie kilka razy.
Kolejna noc, spędzona samotnie, kolejne godziny
zmarnowane na bezproduktywnej czynności. Najgorsze były noce, bo wtedy nastawała
ciemność i dziewczyna całkowicie traciła poczucie czasu, bo kiedy jest ciemno,
ciężej kontrolować mijające godziny. Jedynym ratunkiem był świt, który za
każdym razem przychodził jakby nieproszony i niezmiennie wprawiał Emilię w
zdziwienie. Właściwie świt bolał ją jeszcze bardziej, bo przypominała sobie o
wszystkich tych wyjazdach za miasto, kiedy to nie chciało im się rozstawiać namiotu
i po prostu zasypiali na kocu rozłożonym na zielonej, soczystej trawie.
Zasypiali wtuleni w siebie, albo w ogóle nie spali, rozmawiając godzinami o
nieistotnych sprawach i wspólnie witali świt. Teraz nie będzie już wspólnych
nocy, nie będzie niczego, bo jak głupia kazała mu odejść, a on zupełnie bez
walki po prostu wyszedł.
On miał za to pełną świadomość upływającego
nieubłaganie czasu. I pewnej nocy, podczas której nie mógł spać, uświadomił
sobie, co tak naprawdę zrobił sobie i jej. Zrozumiał, że popełnił błąd. Być
może to jej zapach prześladujący go na każdym kroku uzmysłowił mu ile dni nie
widział jej delikatnej twarzy, a może to paranoja, która sprawia, że każda
drobna brunetka mijana na ulicy jest nią. A może to tęsknota, która jest miarą
miłości, pozwala dostrzec mu jego wątpliwy wybór. I myśli, prosi o odwagę,
odwagę, by po prostu wsiąść w samochód, zapukać do jej drzwi i spojrzeć jej w
oczy mówiąc, że tak bardzo się mylił.
Ogólnie to jest niedobre i jest mi trochę wstyd, że wracam w tak gównianym stylu, ale mam potrzebę pokazania tego czegoś. Wybaczcie.